W ostatnich dniach przekonał się o tym mężczyzna poszukiwany przez polską Policję za przestępstwa podatkowe na podstawie Europejskiego Nakazu Zatrzymania. Policja ustaliła miejsce jego pobytu we Włoszech na podstawie informacji zamieszczanych przez jego partnerkę w mediach społecznościowych.
MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE RZĄDZĄ!
Dziś niewiele osób wyobraża sobie codzienność bez internetu i regularnych wizyt w serwisach społecznościowych. Aktywność znacznej części użytkowników sprowadza się jednak do podglądania profili bliższych i dalszych znajomych oraz biernego śledzenia interesujących ich tematów. Niemniej, część internautów aktywnie korzysta ze swych profili na facebooku, czy Instagramie i regularnie publikuje informacje na swój temat, a także komentuje wpisy innych.
Jak wynika z raportu opublikowanego we wrześniu 2019r. przez magazyn Interaktywnie.com pt. „Media społecznościowe”, pierwszą siłę mediów społecznościowych stanowi Facebook, zaś kroku dotrzymuje mu Instagram plasując się na trzecim miejscu (tuż za youtube). Z kolei z danych portalu statistica.com wynika, iż w październiku 2019 roku na Facebooku zarejestrowanych było ponad 2,4 miliarda użytkowników – to niemal 1/3 populacji światowej. Biorąc pod uwagę dzieci, osoby starsze, które nie korzystają z internetu, a także mieszkańców obszarów słabiej rozwiniętych technologicznie można przyjąć, iż z serwisu korzysta co drugi człowiek na świecie. I choć część z tych kont jest fikcyjnych, to jednak powyższe statystyki robią wrażenie.
EKSHIBICJONIZM INTERNETOWY MOŻE SZKODZIĆ
Jakiś czas temu pisaliśmy o zjawisku roznegliżowania informacyjnego, które przejawia się zamieszczaniem w sieci ogromnej ilości informacji na temat swojego życia. Dla wielu osób regularne publikacje w sieci stały się sposobem na życie i zarabianie pieniędzy – różnego rodzaju celebryci i influencerzy dostają nawet po kilkadziesiąt, czy wręcz kilkaset tysięcy złotych za jeden wpis instagramowy, czy facebookowy. Jednak na takie stawki mogą liczyć najbardziej wpływowe osoby, dobrze znane szerszej publiczności. Najgorsze jest to, że aby zaistnieć w sieci i mieć pokaźne grono obserwatorów nie zawsze trzeba szczycić się jakimiś osiągnięciami (niestety w wielu przypadkach jest zupełnie odwrotnie).
Na fali popularności mediów społecznościowych także wiele całkiem „zwyczajnych” osób chce pokazać się i wywołać zazdrość znajomych, w związku z czym publikuje zdjęcia z wyjazdów zagranicznych, wizyt w modnych miejscach i obleganych restauracjach, czy wreszcie fotografii domów, samochodów, drogich ubrań, torebek, butów, czy innych dodatków. Wszystko to po to, by sąsiadom i znajomym stanęła przysłowiowa „gula”, że nie mogą pozwolić sobie na taki wystawny i wygodny tryb życia.
Czasami taka wylewność nie wychodzi jednak na dobre osobie publikującej informacje na swój temat, bowiem trafiają one do nieograniczonego kręgu odbiorców, w tym również do różnego rodzaju instytucji. Dziś policja, prokuratura oraz inne organy państwowe przeprowadzają wywiad nie tylko w miejscu zamieszkania, czy środowisku osoby znajdującej się w kręgu ich zainteresowania, ale także również w internecie. Tym bardziej, że specjalistyczne narzędzia do analizy zawartości serwisów internetowych pozwalają na badanie powiązań, relacji oraz internetowych znajomości, a także miejsc pobytu danej osoby. Nie mówiąc już o zdjęciach i informacjach, które publikowane są wprost na profilach osób w mediach społecznościowych i dostarczają szeroką wiedzę na temat właścicieli kont. Właśnie między innymi w oparciu o wpisy w sieci ZUS namierza osoby symulujące choroby, jednocześnie odpoczywające w trakcie L4 na egzotycznych wakacjach.
Także za pośrednictwem publikacji na facebooku policji udało się schwytać w ostatnich dniach człowieka poszukiwanego od jakiegoś czasu listem gończym za przestępstwa podatkowe. Mężczyzna wpadł we Włoszech, po tym jak jego partnerka zamieściła w sieci zdjęcia z ich zagranicznego wyjazdu, przy czym nie wyłączyła ustawień dotyczących lokalizacji.
Wnioski z powyższego nasuwają się same – po pierwsze jeśli mamy coś do ukrycia, lepiej nie wychylać się i nie opowiadać o sobie na prawo i lewo. Po drugie, jak pokazuje powyższy przypadek nowe technologie nie są jednak dla wszystkich i trzeba umieć się nimi posługiwać, by nie wyrządzić sobie krzywdy. Oczywiści istnieje także szansa, że kobieta nie wiedziała o zatargach z prawem swojego partnera, dlatego z taką swobodą poruszała się po sieci.