Serialowy dr House już dawno twierdził, że wszyscy pacjenci kłamią. Podobnie wiele firm data recovery uważa, że klienci składający zlecenia na odzyskiwanie danych kłamią notorycznie.
Im więcej informacji od klienta, tym szybsze rozwiązanie problemu
Większość firm świadczących usługi odzyskiwania danych z dysków twardych oraz innych elektronicznych nośników informacji, w momencie przyjmowania zlecenia od klienta, przeprowadza krótki wywiad na temat okoliczności utraty danych oraz czynności podejmowanych przez klienta bezpośrednio po stwierdzeniu usterki.
Takie wstępne rozpoznanie ma na celu postawienie przez serwis trafnej diagnozy oraz zakończenie operacji powodzeniem w możliwie najszybszym czasie. Znajomość następujących po sobie operacji na danych ma szczególne znaczenie w poważnych usterkach mechanicznych nośników, zwłaszcza kiedy klient podejmuje samodzielne próby ich odzyskiwania. Odtworzenie chronologii działań użytkownika pozwala na zapobieżenie przypadkowemu pogłębieniu usterki, uniknięcie niepotrzebnych badań oraz szybsze odzyskanie utraconych informacji. Zasada ta dotyczy także przypadków uszkodzeń logicznych, kiedy po wykasowaniu danych, czy sformatowaniu nośnika, instalowane były programy np. do samodzielnego odzyskiwania danych. Podobnie jest w przypadku awarii macierzy raid – nieumiejętne przepinanie dysków, czy zamiana ich kolejności w przypadku niektórych konfiguracji może znacznie utrudnić, a nieraz wręcz uniemożliwić odzyskanie danych. Próby ratowania danych przez administratorów serwerów pozostawiają czasem trudne do odwrócenia następstwa.
Jeśli zatem klient nie przyzna się, że przeprowadzał samodzielne operacje nad dyskiem, bądź zatai jakieś informacje, działa na własną niekorzyść. Utrudnia też pracę specjalistów, którzy prędzej czy później i tak wytropią wszelkie ślady jego działań. Dotarcie do prawdy zajmie jednak czas pracy serwisu i podniesie koszty przeprowadzenia operacji.
Dlaczego zatem klienci kłamią?
Najzwyczajniej wstydzą się przyznać przed profesjonalistą, że mimo braku wiedzy i narzędzi niezbędnych do pracy z dyskiem twardym, próbowali uruchamiać go na własną rękę. Czasami, prócz chęci naprawy nośnika, klientami kieruje dodatkowo ciekawość budowy i działania urządzenia, zatem usterka stanowi doskonałą okazję do zajrzenia do jego wnętrza. Niemniej, niezależnie od intencji, wszelkie samodzielne próby przywracania dostępu do danych przez osoby nie mające choćby podstaw wiedzy informatycznej, to nic innego jak zwykła głupota. I może tego najbardziej boją się ludzie, że ktoś wytknie im brak wyobraźni. Dlatego, w zdecydowanej większości przypadków klienci twierdzą, że dysk przestał działać nagle, a oni sami nie podejmowali żadnych działań mających na celu uzyskanie dostępu do danych. A następnie niemal natychmiast dostarczyli nośnik do serwisu data recovery.
Zadawanie przez eksperta pytań o szczegóły towarzyszące usterce nie ma zatem na celu wytykania błędów popełnionych przez użytkownika, ale ułatwienie i skrócenie pracy nad danym przypadkiem. Często, na podstawie nieprawdziwych informacji uzyskanych od właścicieli nośników serwis wykonuje szereg niepotrzebnych prac i badań, prowadzących w efekcie do błędnych wniosków. Dlatego nikogo nie powinno już chyba dziwić nieco cyniczne podejście specjalistów od odzyskiwania danych do „prawdy” przedstawianej przez klienta.