Chyba każdy usługodawca spotkał się z klientami, którzy lepiej od niego wiedzieli jak należy przeprowadzić zlecone prace. Zastanawiające jest jednak dlaczego takie wszechwiedzące osoby zwracają się po pomoc do innych, zamiast poradzić sobie z problemem we własnym zakresie.
Klient informatyk i inżynier
W branży odzyskiwania danych najtrudniejszych klientów stanowią chyba informatycy oraz inżynierowie różnych specjalności, którzy z racji technicznego wykształcenia (mimo, że nawet w najmniejszym stopniu nie związanego z data recovery) uzurpują sobie prawo pouczania specjalistów, a otrzymywane od pracowników laboratorium informacje dotyczące usterki nośnika, to według nich nic innego, niż nawijanie makaronu na uszy, mające na celu wyciągnięcie od klienta jak najwięcej pieniędzy.
Klienci zgłaszający się do firm data recovery często oczekują, że już we wstępnej rozmowie telefonicznej z konsultantem poznają cenę usługi odzyskiwania danych. Jest to oczywiście niemożliwe, bowiem koszt usługi uzależniony jest od kliku czynników, w tym rodzaju i rozmiaru usterki, ilości kompletów podzespołów, które trzeba będzie użyć w procesie przywracania dostępu do danych, czasu potrzebnego na realizację usługi oraz metodologii, która pozwoli zakończyć proces powodzeniem.
Oczywiście, we wstępnej rozmowie, kiedy klient zna okoliczności towarzyszące usterce dysku, bądź choć z grubsza potrafi scharakteryzować zachowanie dysku, firma może wskazać przedział cenowy, w jakim będzie się poruszać przy dokonywaniu wyceny. Z całą pewnością jednak na podstawie wyłącznie rozmowy telefonicznej, bez zbadania stanu dysku w laboratorium, nie jest możliwe podanie dokładnej ceny za realizację usługi. Tym bardziej, że w większości przypadków klient nie potrafi powiedzieć na temat uszkodzenia nic, ponad to, że dysk po prostu nie działa.
Z tego powodu większość szanujących się firm data recovery przeprowadza analizę, czyli badanie rozmiaru uszkodzenia nośnika, bezpłatnie. Oznacza to, że nawet jeśli klient nie zdecyduje się na realizację usługi, nic nie zapłaci za sprawdzenie dysku. Jest to uczciwe podejście – firma traktuje koszt badania jako ryzyko gospodarcze, zaś klient może zrezygnować z dalszych prac bez ponoszenia kosztów.
Większość klientów rozumie, z czego wynika brak możliwości oszacowania kosztów usługi tylko na podstawie rozmowy telefonicznej i decyduje się na bezpłatne badanie nośnika. Do grupy tej nie zaliczają się jednak inżynierowie i informatycy, którzy sami wszystko wiedzą najlepiej. Skoro dysk grzechocze, to według inżyniera wystarczy wymienić w nim głowice, co nie jest przecież niczym trudnym. Dlatego klient – inżynier nie może zrozumieć, czemu nie może poznać ceny usługi w trakcie pierwszego kontaktu telefonicznego z laboratorium data recovery, skoro nawet on wie, jakie prace należy wykonać aby uzyskać dostęp do danych. A im bardziej serwis stara się go udobruchać i wytłumaczyć zawiłości procesu data rescue, tym większych podejrzeń klient nabiera co do uczciwości firmy. Zupełnie nie interesuje go tłumaczenie, że cena uzależniona może być m.in. od ilości zużytych podzespołów – koszt zakupu dysków donorów, czyli dawców podzespołów stanowi składową ceny usługi – zatem jeśli w procesie odzyskiwania danych wystarczający będzie jeden donor cena będzie niższa, niż kiedy konieczne będzie użycie trzech dysków. Również w zależności od rozmiaru uszkodzenia, prace nad jednym zaleceniem trwają kilka godzin, nad innym kilkanaście dni. Trudo zatem, by w obu przypadkach cena była jednakowa.
Klient złota rączka
Dużą grupę klientów firm odzyskujących dane stanowią również tzw. złote rączki, czyli fachowcy od wszystkiego, którzy żadnej pracy się nie boją, dlatego bez cienia refleksji podejmują próby uruchomienia dysku we własnym zakresie. Do grupy tej zaliczają się również informatycy, którzy pracując na co dzień ze sprzętem IT mają poczucie, że z uszkodzonym dyskiem twardym również sobie poradzą. W efekcie, powodują dalszą degradację dysku, jednocześnie niszcząc zapisane na nim dane, uniemożliwiając tym samym przywrócenie dostępu do nich firmie data recovery. Oczywiście nie mając nic sobie do zarzucenia, nie omieszkują wyrazić swego niezadowolenia w stosunku do niemocy firmy i podważać jej kompetencji, jako profesjonalnego podmiotu. Wydaje im się, że skoro zlecili prace specjalistom, powinni oni odzyskać dane niezależnie od rozmiaru zniszczeń. A przecież profesjonalne firmy data recovery, mimo posiadania wiedzy, doświadczenia oraz narzędzi, nie są cudotwórcami.
Klient zrób to sam
Od kiedy internet stał się prawdziwą kopalnią wiedzy na każdy temat, ludzie mogą czuć specjalistami od wszystkiego – dzięki informacjom znalezionym w google, czy na youtube wiele osób zamiast odwiedzić lekarza, sama stawia sobie diagnozę. Podobnie jest w przypadku utraty danych. Fraza „jak odzyskać utracone dane” jest jedną z najczęściej wyszukiwanych spośród wszystkich zapytań związanych z utratą danych. W sieci dostępnych jest wiele porad, filmików i tutoriali podpowiadających, jak we własnym zakresie naprawić dysk twardy i odzyskać z niego dane. Biorąc dodatkowo pod uwagę ilość bezpłatnych, amatorskich programów dostępnych w sieci, mających służyć odzyskaniu danych, próby ratowania danych w zaciszu domowym przeprowadzane są stosunkowo często. Oczywiście, w większości przypadków proceder kończy się tragicznie, dane znikają bowiem bezpowrotnie, paradoksalnie na skutek nadpisania spowodowanego zainstalowaniem na dysku programu do odzyskiwania danych. Co gorsze, klient widząc powagę sytuacji i ostatecznie przekazując nośnik do laboratorium zwykle nie przyznaje się do podjętych działań, informując lakonicznie, że dane z dysku zniknęły w nieznanych mu okolicznościach.