Media społecznościowe na dobre zagościły już w naszym życiu. I choć wiele osób początkowo sceptycznie podchodziło do tworzenia profili w social mediach, to w tej chwili ciężko spotkać osobę, która nie ma konta na facebooku.
Do społecznościowej aktywności po części również zmuszają relacje zawodowe, istnieje bowiem szereg serwisów profesjonalnych, skupiających specjalistów wybranych branż. Zatem jeśli chcemy nawiązywać i utrzymywać relacje biznesowe trzeba dostosować się do wymogów czasów, w których żyjemy i zaistnieć w sieci. Obecność w mediach w tym zakresie sprowadza się jednak zazwyczaj wyłącznie do sfery relacji biznesowych i pokazywania swoich osiągnięć zawodowych.
W znacznie szerszym zakresie internauci opowiadają o swoim życiu prywatnym. Wiele osób nie ogranicza swojej obecności w social mediach wyłącznie do komunikacji z bliższymi czy dalszymi znajomymi. Za pośrednictwem portali minuta po minucie relacjonują swoje życie prywatne. Tuż po przebudzeniu informują, że właśnie otworzyli oczy, następnie zamieszczają w sieci zdjęcie śniadania, stylizacji do pracy, piszą co mają w planach na dalszą część dnia. Wieczorem koniecznie zdjęcie z dziubkiem zrobione w fitness klubie. Tak, by świat o nich pamiętał i przez cały czas był na bieżąco z ich poczynaniami. Do tego zdjęcia pociech, samochodu i domu, informacje gdzie i z kim spędzili weekend oraz obszerna fotorelacja z wakacji.
Nie ważna treść, ważne by zrobić wokół siebie szum
A już samych siebie przechodzą celebryci i różnej maści „gwiazdy”, które dodatkowo zarzucają internet zdjęciami z wizyty u dentysty, operacji nosa, odsysania tłuszczu, randki, ślubu czy awantury z kolejną miłością życia. Jednak w ich przypadku popularność może potrwać tylko pięć minut, więc wykorzystują dany im czas najlepiej jak potrafią.
Tylko po co to wszystko? I kogo to w ogóle obchodzi?
Nowości na facebboku można listować przez cały wieczór. Rzadko człowiek zatrzymuje się na dłuższą chwile przy wartościowych treściach – zwykle są to nic nie wnoszące do naszego życia informacje, zdjęcia i filmy wrzucone do sieci przez obcych nam ludzi.
Dlaczego zatem dajemy wciągnąć się w sidła social mediów? Z jednej strony jako zamieszczający informacje, z drugiej w charakterze podglądaczy profili innych ludzi. Po pierwsze – dla zabicia czasu, po drugie jesteśmy najzwyczajniej ciekawi co się dzieje u innych.
Niebezpieczeństwa płynące z udostępniania zbyt dużej ilości danych w sieci
Pomijając skrajne przypadki, niby nic złego nie ma w zamieszczaniu prywatnych informacji w sieci. Jednak chyba nie wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, że informacje na temat ich życia prywatnego trafiają nie tylko do ich znajomych i życzliwych im ludzi. Znajomi dokonują dalszych udostępnień, w efekcie dostęp do danych uzyskuje coraz szersze grono, w tym także całkiem obcych użytkowników sieci. Nie wszyscy odbiorcy treści mają pozytywne intencje – czasami nawet z pozoru nieistotna informacja w rękach osoby nieuprawnionej może zostać wykorzystana do działalności przestępczej, czy w sposób który skutecznie uprzykrzy nam życie. Informując o planowanym urlopie, a następnie relacjonując zagraniczną wycieczkę dajemy złodziejowi gotową instrukcję kiedy jest najlepszy czas na obrabowania naszego mieszkania. Także użytek z udostępnianych publicznie fotografii może zrobić każdy – znane są przypadki zamieszczenia zdjęć przez złodziei danych chociażby wśród anonsów towarzyskich.
Czy zatem należy całkowicie zrezygnować z social mediów?
Oczywiście, że nie. Dobrze jednak, jeśli uda się odnaleźć równowagę pomiędzy ilością i rodzajem danych zamieszczanych w sieci, a granicą niebezpieczeństwa jakie niesie uzyskanie dostępu do prywatnych informacji przez osoby obce.