Wiele osób z zazdrością przegląda internetowe profile blogerów, influencerów i znanych głównie ze ścianek celebrytów przedstawiających w sieci swe bajkowe życie. Idealny mąż, cudowne, zawsze uśmiechnięte dziecko i mama – główna bohaterka instagramowego profilu – już od rana wyglądająca jakby właśnie zeszła z czerwonego dywanu – w idealnej stylizacji, pięknym makijażu i nienagannej fryzurze. Na pozór wszystko cudownie i tylko cztery ściany domu bywają świadkami dziejących się w nim dramatów.
W ostatnich dniach media obiegły wstrząsające nagrania, udostępnione przez męża blogerki Oliwii P., na których słychać jak kobieta krzyczy na kilkunastomiesięczną córeczkę:
– Zamknij mordę
– Niech tam siedzi ku…wa
– Zamknij się! Zamknij się!
– Zamknij się ku..wo, siedź tam, zamknij ryja
– Zdechnij szmato, umrzyj ku… w cierpieniach, jebany k…a śmieciu
– No i czemu się drzesz dalej
To tylko niektóre z wulgaryzmów kierowanych przez instamatkę do małego dziecka. Przeglądając fotki wrzucane do sieci przez dziewczynę wydawać by się mogło, że ładna, zadbana, w markowych ciuchach, kupionych za pieniądze bogatego męża wiedzie szczęśliwe rodzinne życie. Fotografie nie pokazują jednak bałaganu, który panuje w całym mieszkaniu, tuż poza kadrem aparatu, bo jedyne o co dba kobieta, to by dobrze wypaść wraz z córeczką na zdjęciu. No i kupić nową torebkę z logo znanego projektanta. Reszta, łącznie z dzieckiem, jej nie interesuje.
Iluzja idealnego życia
Sytuacja ma z pewnością jakąś przyczynę, jednak jej odszukanie to robota dla psychologów, tym bardziej, że w wywiadzie dla programu Uwaga, kobieta sama przyznała, że kiedy wpada w złość nie kontroluje swoich zachowań i wypowiedzi. Dla nas bardziej przerażający jest fakt, że dziś tak łatwo zdobyć popularność w sieci, stać się wzorem dla innych, a jednocześnie zbudować swój wizerunek na kłamstwie. Bo inni widzą nas dokładnie takimi, jakimi chcemy się pokazać.
A instagramerzy posiadający tysiące obserwatorów, fallowersów i fanów na zdjęciach zawsze są uśmiechnięci, stwarzają pozory szczęścia i zadowolenia ze swego bajkowego życia w bogactwie, jakby byli na wiecznych wakacjach i spełniali swe wszystkie zachcianki. To obiekty zazdrości „zwykłych” ludzi, których nie stać na prowadzenie takiego wyidealizowanego stylu życia. Czy zatem życie przedstawiane w internecie to bańka mydlana, niemożliwy do spełnienia amerykański sen? Skąd wynika potrzeba tworzenia iluzji idealnego życia? I jak to możliwe, że za pięknymi stylizacjami i pozornym szczęściem kryją się często ludzkie dramaty? Jak to możliwe, że życie instagramerów, będących często wzorami dla wielu nastolatków (chociaż nie tylko), pragnących żyć tak jak oni niczym w bajce, tak drastycznie różni się od rzeczywistości?
Niezwykle trafnie pokazywanie w internecie zakłamanego obrazu rzeczywistości ujął niedawno Jason Hunt, który stwierdził, że „Jeśli nie masz takiego życia, jakie obserwujesz u innych na Instagramie, to znaczy, że za słabo udajesz.” I chyba nie można lepiej tego ująć. Bo tak naprawdę nikt nie wie, co dzieje się w czterech ścianach domów tych uśmiechniętych ludzi. Z drugiej strony, nawet góra pieniędzy nie sprawia, że ludzie pozbawieni są trosk codziennego życia.
Choć oczywiście nie ma co generalizować, bo nie za każdą uśmiechnięta w internecie twarzą kryje się jakaś życiowa trauma, to umówmy się – kto całkiem normalny publikuje na forum publicznym prywatne fotografie, przedstawiające nierealny świat, nie niosące przy tym za sobą żadnej wartościowej treści.

Informatyka śledcza – salvum.online
Z drugiej strony po co przeglądać instagramowe profile innych – kto i po co to robi?
Wydaje się, że są to wyłącznie osoby niezadowolone ze swojego życia, chcące choć na chwilę poczuć, że można żyć inaczej. Chociaż tak naprawdę, trudno uwierzyć, żeby podziwianie cudzego dobrobytu, w sytuacji kiedy nasze życie to pasmo nieszczęść, miało poprawić nam humor. Chyba wręcz przeciwnie, raczej wchodzą tam masochiści, którzy po obejrzeniu idealnego profilu tylko utwierdzają się w przekonaniu, że ich życie jest nic nie warte.
A o mocy internetu i wpływu na ludzi zamieszczanych w nim treści nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jak podają najnowsze badania z internetu korzystają już pond 4 miliardy ludzi na całym świecie. Sieć przeglądamy nie tylko w poszukiwaniu materiałów do nauki, czy rozrywki. Często bezmyślnie godzinami przewijamy kolejne strony o niczym, co nie tylko zabiera czas, ale przede wszystkim nie wnosi nic wartościowego do naszego życia. Od sieci uzależniają się zwłaszcza nastolatkowie, z badań wynika, ze już ok. 1/4 nastolatków jest uzależnionych od smartfona z internetem. Młodzież jest szczególnie podatna na wpływy i manipulacje. Bo nie dość, że koleżanki w szkole wydają się być ładniejsze, mieć modniejsze ciuchy, a koledzy jakby mniej pryszczaci, to jeszcze po otwarciu pudelka czy innego serwisu okazuje się, że niespełna 21 letnia Kylie Jenner została okrzykniętą przez Forbes! najmłodszą milionerką na świecie. Nic dziwnego zatem, że młodzi ludzie, przyjmują treści płynące z sieci jako prawdziwe i czują się sfrustrowani własnym życiem, w którym rodzice zarabiają średnią krajowa i nie stać ich na zakup dla swej nastoletniej pociechy najnowszego modelu iphone.
Każdy dojrzały, zadowolony ze swego życia człowiek zdaje sobie sprawę, że nie wszystkie treści pochodzące z internetu należy traktować poważnie. Jednak nie całe społeczeństwo ma się z czego cieszyć – nie dająca satysfakcji praca za marne pieniądze, czy nieudane życie osobiste sprawiają, że ludzie budują sobie w sieci wirtualną namiastkę życia, które chcieliby wieść. I mimo, że niewiele ono ma wspólnego z rzeczywistością, to choć przez chwilę mogą poczuć się jak w bajce.